387. A ten pan opowiadał o pracy z pieskami, wygłosił też bardzo wzruszającą przemowę o konieczności ochrony środowiska itp
;) DSC_5095 by Maciej Żmudziński, on Flickr
Zawsze miałem takie wyobrażenie że psy zaprzęgowe są niejako "zmuszane" do takiej pracy, ale zmieniłem zdanie jak zobaczyłem co się z nimi dzieje kiedy zorientowały się, że zaraz niektóre z nich zostaną wybrane do zaprzęgu i będą mogły na pokaz dla turystów przebiec te kilkadziesiąt metrów.. to było po prostu jedno wielkie szaleństwo, ujadanie, skakanie tak wysoko jak pozwalał łańcuch itd., tak bardzo nie mogły się doczekać
:D
390. Te nie wybrane do zaprzęgu były wyraźnie rozczarowane
:) DSC_5107 by Maciej Żmudziński, on Flickr
-- 22 Lip 2015 07:52 --
Niestety relacja zmierza ku nieuchronnemu końcowi, pozostał nam powrót z Denali do Anchorage i następnego dnia wylot do SEA i dalej
:( Do przejechania mieliśmy ok. 240 mil, czyli teoretycznie 4h jazdy, ale w praktyce prawie 5, bo sporo było robót drogowych. Oczywiście po drodze nie zabrakło przerw zdjęciowych, Parks HWY jest niesamowicie malownicza
:)
401. Przy lotnisku znajduje się Aviation Technology Division University of Alaska, ten stary Boeing 727 zapewne służy w jakiś sposób studentom DSC_5127 by Maciej Żmudziński, on Flickr
402. Wieczorem odwiedzamy jeszcze raz ten sam pub - jeśli ktoś z Was trafi kiedyś do Anchorage, naprawdę polecam - warto wpaść dla dobrego piwa i darmowego popcornu, ale także niepowtarzalnego klimatu
:) SAM_4443 by Maciej Żmudziński, on Flickr
403. A tak wygląda Bent Prop Inn & Hostel, w którym spędziliśmy w sumie 4 noce. Płaciliśmy ok. 80$ z podatkami za pokój dwuosobowy (notabene jedyny w całym hostelu, reszta to pokoje wieloosobowe), z tym że zarezerwowałem go sporo wcześniej, to jedyny taki tani obiekt w Anchorage z przyzwoitymi ocenami na booking.com SAM_4445 by Maciej Żmudziński, on Flickr
Ostatni dzień na Alasce przywitał nas ulewą, dosłownie świata nie było widać. Niesamowite, poza dniem naszego przylotu i dniem wylotu pogoda była wręcz idealna, trafiło nam się niezłe okienko pogodowe
:D
404. Pożegnanie z Indianinem (bardzo mi się to malowanie podoba) DSC_5147 by Maciej Żmudziński, on Flickr
407. Tym razem polecimy do SEA jednym z najnowszych samolotów we flocie Alaska Airlines - 1,5 rocznym Boeingiem 737-900. DSC_5149 by Maciej Żmudziński, on Flickr
408. I lecimy
:)
409. Miejsca na nogi jest sporo
410. Tym razem testowałem kawę ze Starbucksa, ale raczej nie polecam
;)
411. Tak jak obiecywałem na początku, przy podejściu do lądowania były fajne widoki na Seattle
412.
-- 22 Lip 2015 17:57 --
413. Kogoś, kto nie był wcześniej w USA tablica lotów może przyprawić o zawrót głowy.. loty nie są podane chronologicznie, tylko alfabetycznie
:shock:
Przy gejcie zostaliśmy wezwani do jeszcze jednej kontroli paszportów i dostaliśmy drugi zestaw kart pokładowych British Airways, tak jak wszyscy pasażerowie naszego lotu którzy nie zaczynali swojej podróży w SEA. Po ok. 3h zapakowaliśmy się do Boeinga 777-300ER British Airways i siedzieliśmy w nim kolejne 1,5h zanim wystartował, bo gdzieś na lotnisku zapodziało się 5 bagaży pasażerów naszego lotu i bez nich nie mogliśmy wystartować. Na szczęście w końcu się odnalazły
:) Tym razem nie miałem miejsca przy oknie, bo odprawa online na ten lot była niemożliwa zarówno w systemie BA, jak i AS, tak więc zdjęć przez okno już nie będzie
;)
414. Tą maszyną polecimy do Londynu - tym razem samolot większy, ale LF ledwo ok. 70% (w tamtą stronę było 100%)
415. Miałem wrażenie że B77W jest ciaśniejszy niż 772..
416. Przez to całe opóźnienie spowodowane oczekiwaniem na bagaże zdążyliśmy poważnie zgłodnieć, niestety obiad tym razem nie był dobry, kurczak zupełnie bez smaku, jedynie wino na plus
417. Śniadanie też słabe, jakiś twardy rogal z dżemem i batonik z ziarnami. Na locie z Londynu żarcie było zdecydowanie lepsze
-- 22 Lip 2015 18:03 --
Po 9h wylądowaliśmy na Heathrow, gdzie mieliśmy jeszcze 6h do naszego lotu do Pragi. Dzięki kartom Diners udaliśmy się do jednego z saloników (http://www.no1traveller.com/heathrow-ai ... inal-3.htm), żeby się w końcu najeść, napić i odpocząć, a ja miałem okazję pooglądać przez okno co się dzieje na płycie lotniska, a na LHR zawsze dzieje się dużo
:) Salonik bardzo fajny, dostaliśmy dobry lunch (kilka dań do wyboru), mają spory wybór sałatek, kilka rodzajów ciast (pyszne brownie!), pokój gier z piłkarzykami, było też ciemne pomieszczenie gdzie można było położyć się na miękkiej "podłodze" i pokimać.
418.
419.
420. Zdjęcie ku pamięci - niedługo już takiego widoku nie zobaczymy, bo MAS ma się pozbyć wszystkich Airbusów 380
421. chiński kuzyn naszych drimków
422. Japończyków wszędzie pełno
;)
423. I na koniec nasz A320 do Pragi
Zniżając się do lądowania w Pradze, po raz pierwszy od 11 dni zobaczyliśmy zmrok i wiedzieliśmy że to było dobre
:) Jakoś na Alasce mi to nie przeszkadzało, że całą dobę było jasno, choć podskórnie z każdym dniem coraz bardziej czułem, że coś jest nie tak.. Także przyjemnie było zobaczyć, że wszystko wróciło do normy i w nocy jest ciemno, tak jak być powinno
:D
I tym sposobem dobrnąłem do końca relacji, dziękuję wszystkim czytającym, lajkującym i komentującym
:)
Na zakończenie jeszcze podsumowanie kosztów. Cały wyjazd dla dwóch osób kosztował niecałe 10.400zł, w tym:
- noclegi: 2.470zł (średnio ok. 73$ za noc) - bilety lotnicze - 3.500zł, - wynajęcie samochodu - 1.170zł, - paliwo (przejechaliśmy niecałe 2.000km) - 410zł - wstępy, tunel, parkowanie – 250 zł - rejs statkiem - 750zł - Praga - 260zł za dwa noclegi, 80zł parking, 180zł paliwo - inne - ok. 1300 zł, w tym żarcie i picie (w większości jedliśmy gotowe porcje obiadowe z Walmartu po 4-5$, dwa obiady zjedliśmy "na mieście"), pamiątki (sporo tego nakupiliśmy, a wszystko drogie), pocztówki etc.
Co do kosztów - staraliśmy się to zrobić w miarę tanio, ale bez dziadowania. Po pierwsze, dzięki błędowi taryfowemu zaoszczędziłem co najmniej 3500-4000zł. Sporo się naszukałem zanim znalazłem możliwość tańszego wynajmu samochodu (na tym oszczędność ponad 200$). Paliwo na szczęście jest tam tanie, w przeliczeniu wychodziło jakieś 3,20zł za litr.
Z noclegami było trochę kombinowania - na booking.com wszystko się zaczyna od 100$ za noc, a większość tamtejszych tanich hoteli i hosteli nie jest dostępna przez żadne wyszukiwarki hotelowe, więc musiałem po prostu szukać w necie, pisać do nich maile (a część nie ma nawet strony internetowej) i czasem czekałem 2 tygodnie na odpowiedź, bo w marcu-kwietniu praktycznie nic tam jeszcze nie działa. Można było jeszcze trochę zbić koszty nocując w pokojach wieloosobowych, ale z tego już wyrośliśmy więc wolałem dołożyć trochę i mieć samodzielny pokój
;) Ogólnie na Alasce tych tanich miejsc noclegowych jest mało i trzeba je rezerwować ze sporym wyprzedzeniem, ja miałem wszystko zabukowane ok. 4 tygodnie przed wylotem.
Wszystkie hostele były bardzo udane i mogę je spokojnie polecić, wszędzie przytulnie jak w domu, bardzo czyste łazienki, świetnie wyposażone kuchnie, miła i pomocna obsługa. Ten w Anchorage trochę odbiegał standardem od tych w małych miejscowościach, ale też był w sumie w porządku. Dla porządku podam ich nazwy: - Bent Prop Inn & Hostel of Alaska - Downtown w Anchorage - Moby Dick Hostel - Seward - - House of the Seven Trees - Talkeetna - Denali Mountain Morning Hostel & Cabins - Denali
Chętnie odpowiem na ewentualne pytania
:)Żeby uzupełnić informacje praktyczne dorzucę jeszcze mapki z trasami przejazdu w poszczególne dni (pominąłem pierwszy dzień, bo do Flattop Mountain było tylko 15 mil a potem poruszaliśmy się w granicach Anchorage).
Anchorage - Whittier - Seward
Seward - Skilak Lake - Hope - Anchorage
Anchorage - Arctic Valley Road - Eklutna Lake - Talkeetna
Czekam na relację!!! Ponad 8 lat temu byłem na Alasce 3 miesiące, niestety większość czasu spędziłem w pracy. Poza wyspą Kodiak i Anchorage nie zobaczyliśmy za wiele.
Lecieliśmy dokładnie tą samą trasą LHR-SEA-ANC. Przypomniałeś mi te niesamowite widoki nad Grenlandią i Kanadą!!! Już tęsknię
:)I też jestem z Wrocławia
:lol:
Bede szczera-moze wielka fanka Alaski nie jestem, ale fanka Twoich zdjec z samolotu-jak najbardziej!
:) Widoki powalaja, jesli beda takie same na Alasce to kto wie-a nuz sie zakocham w tym kawalku Ziemi ?
;) Poki co czekam niecierpliwie na dalszy ciag relacji!
też pracowałam na Alasce w 2008 i w sumie byłam w Petersburgu, plus kilka okolicznych wysepek jakiś maly trekking, alaska jest niesamowita
;) najbardziej zapadł mi w głowie wieczór kiedy wyjechaliśmy do lasu na ognisko i sobie niedźwiedź niedaleko nas podszedł;/ nie pamiętam kiedy się tak bałam;p;p na szczęście się zmył szybko i nas zostawił w spokoju.
film - świetnyrelacja - na równie wysokim poziomieOba powyższe pozwalają "odpłynąć" na ten krótki czas (oglądania/czytania) gdzieś w dzikie rejony nieznanego, ale zachwycającego miejsca jakim jest Alaska.Chyba to kwestia dobrego filmu, świetnej relacji jak i magi samego miejsca.
maciass napisał:^^^ A studiowałeś może prawo na UWr w latach 2004-2009? Pamiętam że był u mnie na roku gość który pracował w czasie wakacji na Alasce
:)AWF ale też od 2004-2010.
Jedna z fajniejszych relacji. Dużo zdjęć, przystępnie napisana, a przede wszystkim ciekawa. Byłem w USA w Montanie - pracowałem w Górach Skalistych, również ogromne przestrzenie. Wszystko to przywołuje wspomnienia.
Niesamowita przygoda i b. fajna relacja. Czekam na więcej!Takie ogólne spostrzeżenie po zdjęciach miast i budynków, że takie wszystko kwadratowe,klockowate i bardzo proste. Spodziewałbym się domów ze skośnymi dachami a wszystkie mają płaskie. Dla mnie w sumie to ciekawe.
Alaska nie dla ''plecakowicza'' takiego jak ja, zostaje tylko pomarzyć przy Twojej relacji.Nie dość że masz szczęście spotkać misia to jeszcze piętę wiewióra uchwyciłeś.
Relacja jak dobry serial. Z wypiekami czekałem na nowy odcinek i żałuję, że już koniec serii. Może jak zniosą wizy to się kiedyś pokuszę. Jeszcze jak dzieci mi się usamodzielnią i zaczną na siebie zarabiać. Tylko, że to jeszcze ze 20 lat... ;-)
Relacja jak dobry serial. Z wypiekami czekałem na nowy odcinek i żałuję, że już koniec serii. Może jak zniosą wizy to się kiedyś pokuszę. Jeszcze jak dzieci mi się usamodzielnią i zaczną na siebie zarabiać. Tylko, że to jeszcze ze 20 lat...
;-)
@Okowita Czekając na zniesienie wiz możesz się nigdy nie doczekać
;) Też kiedyś mówiłem sobie że nie pojadę póki nie zniosą, ale w pewnym momencie stwierdziłem że nie ma sensu się za te wizy obrażać, za dużo jest tam ciekawych miejsc do zobaczenia a wiza niby jest droga ale w 10 lat można ją wykorzystać wielokrotnie, więc licząc w ten sposób to już nie jest taka duża kwota
;)
Ile miales czasu na przesiadke miedzy lotem BA, a tym na Alaske? Sprawdzilam numer lotu, ktory podales, ale godziny na necie nie pokrywaja sie z danymi w Twojej relacji, wiec pewnie zmieniaja sie sezonowo. Zastanawiam sie czy 3h bez zmiany terminalu wystarcza. Mam zarezerwowane dokladnie ta same loty z LHR i do tego planuje dokupic bilety w Delta na trasie SEA - ANC. Nie chce koczowac zbyt dlugo na lotnisku, bo nie bede miala wejscia do saloniku, ale nie chcialabym spoznic sie na przesiadke, bo bedzie na osobnym bilecie. Poza tym relacja bardzo przydatna. Mam nadzieje, ze BA uzna ostatni blad taryfowy z OSL i odwiedze czesc opisanych miejsc juz za poltora miesiaca.
Z tego co widziałem w odpowiednim wątku rezerwacje zostały uznane, także chyba możesz być spokojna
:)Sprawdziłem dokładnie i w SEA na przylocie miałem 2:50 na przesiadkę, z czego ok. 20 minut spędziliśmy kolejce do immigration, potem parę minut czekania na bagaż i nadanie go dalej (bez kolejki), następnie przejazd kolejką (z dwiema przesiadkami, śmiesznie jest tam ten transport zorganizowany, zresztą wrzucałem mapkę - zdjęcie nr 37) do właściwego gejtu w innym terminalu - to zajęło z 10, może 15 minut (terminale nie są mocno oddalone, można nawet tą całą odległość pokonać piechotą). Razem od wyjścia z samolotu do zajęcia miejsc przy gejcie minęło może 45-50 minut. Także pod warunkiem że lot z LHR nie będzie sporo opóźniony, to zdążysz na luzie w 3h się przesiąść nawet przy zmianie terminali
:)Aha, w drodze powrotnej przesiadka 3:23, ponownie wszystko na luzie.
Super relacja, super przygoda. Zazdroszczę tych widoków na żywo: góry, przyroda, jeziora, lodowiec i przede wszystkim zwierzęta. Ale orki pływające na wolności to mój numer jeden w tej relacji
:)
dzięki ci o wielki maciass za tą wyczerpującą relacje!
:D na pewno wiele osób z niej skorzysta! zdjęcia bomba! trochę photoshopa i wygrałbyś niejeden internetowy konkurs! pomimo dużej ilości informacji na stronie przyjemnie się to czyta! zostałeś moim umilaczem czasu przy biurku w pracy od 9
:) pozdrawiam
Fantastyczna i rzeczowa relacja[SMILING FACE WITH SMILING EYES]dzieki cudownie że chciało Ci się to tak fajnie napisać [FACE THROWING A KISS][FACE THROWING A KISS]
Fajna przygoda. Gratuluję świeżości umysłu
:) przy robieniu fotek, przy takich widokach jest ciężko się skupić.. Można wiedzieć czym fociłeś? Lustro? Thx. Pozdrawiam też dzielną towarzyszkę podróży
:)
Sorry za brak odpowiedzi, dawno tu nie zaglądałem
:) @wroblewskaewa i @szpulatek - dzięki za pozytywne komentarze! @dragen -również dzięki, a odpowiadając na pytanie - większość zdjęć robiłem Nikonem D5200 ze szkłem Nikkora 18-105, poza tym trochę tych z samolotów i lotnisk Samsungiem typu małpka, parę też jest z komórki
;)
@maciass, godzina czytania i analizowania Twojej trasy za mną. Dziękuję za lekturę!Czy mógłbyś mi powiedzieć gdzie być pojechał mając tylko 2 dni po wylądowaniu w ANC?
:) Głównie chodzi mi o jak najpiękniejsze widokowo miejscówki.
DSC_5092 by Maciej Żmudziński, on Flickr
386. Ranger z warkoczykami ;)
DSC_5087 by Maciej Żmudziński, on Flickr
387. A ten pan opowiadał o pracy z pieskami, wygłosił też bardzo wzruszającą przemowę o konieczności ochrony środowiska itp ;)
DSC_5095 by Maciej Żmudziński, on Flickr
Zawsze miałem takie wyobrażenie że psy zaprzęgowe są niejako "zmuszane" do takiej pracy, ale zmieniłem zdanie jak zobaczyłem co się z nimi dzieje kiedy zorientowały się, że zaraz niektóre z nich zostaną wybrane do zaprzęgu i będą mogły na pokaz dla turystów przebiec te kilkadziesiąt metrów.. to było po prostu jedno wielkie szaleństwo, ujadanie, skakanie tak wysoko jak pozwalał łańcuch itd., tak bardzo nie mogły się doczekać :D
388.
DSC_5097 by Maciej Żmudziński, on Flickr
389.
DSC_5103 by Maciej Żmudziński, on Flickr
390. Te nie wybrane do zaprzęgu były wyraźnie rozczarowane :)
DSC_5107 by Maciej Żmudziński, on Flickr
-- 22 Lip 2015 07:52 --
Niestety relacja zmierza ku nieuchronnemu końcowi, pozostał nam powrót z Denali do Anchorage i następnego dnia wylot do SEA i dalej :( Do przejechania mieliśmy ok. 240 mil, czyli teoretycznie 4h jazdy, ale w praktyce prawie 5, bo sporo było robót drogowych. Oczywiście po drodze nie zabrakło przerw zdjęciowych, Parks HWY jest niesamowicie malownicza :)
391.
DSC_5109 by Maciej Żmudziński, on Flickr
392. Long time no see, Mr McKinley ;)
DSC_5117 by Maciej Żmudziński, on Flickr
393.
DSC_5112 by Maciej Żmudziński, on Flickr
394.
DSC_5119 by Maciej Żmudziński, on Flickr
395.
DSC_5114 by Maciej Żmudziński, on Flickr
396.
DSC_5120 by Maciej Żmudziński, on Flickr
397.
DSC_5121 by Maciej Żmudziński, on Flickr
398.
DSC_5123 by Maciej Żmudziński, on Flickr
399. Zawsze mnie to śmieszy kiedy ktoś robi zdjęcia tabletem, jakoś absurdalnie to wygląda :lol:
DSC_5124 by Maciej Żmudziński, on FlickrDzięki :)
Wjeżdżając do Anchorage zatrzymujemy się jeszcze przy lotnisku dla mniejszych samolotów - Merill Field
400.
DSC_5125 by Maciej Żmudziński, on Flickr
401. Przy lotnisku znajduje się Aviation Technology Division University of Alaska, ten stary Boeing 727 zapewne służy w jakiś sposób studentom
DSC_5127 by Maciej Żmudziński, on Flickr
402. Wieczorem odwiedzamy jeszcze raz ten sam pub - jeśli ktoś z Was trafi kiedyś do Anchorage, naprawdę polecam - warto wpaść dla dobrego piwa i darmowego popcornu, ale także niepowtarzalnego klimatu :)
SAM_4443 by Maciej Żmudziński, on Flickr
403. A tak wygląda Bent Prop Inn & Hostel, w którym spędziliśmy w sumie 4 noce. Płaciliśmy ok. 80$ z podatkami za pokój dwuosobowy (notabene jedyny w całym hostelu, reszta to pokoje wieloosobowe), z tym że zarezerwowałem go sporo wcześniej, to jedyny taki tani obiekt w Anchorage z przyzwoitymi ocenami na booking.com
SAM_4445 by Maciej Żmudziński, on Flickr
Ostatni dzień na Alasce przywitał nas ulewą, dosłownie świata nie było widać. Niesamowite, poza dniem naszego przylotu i dniem wylotu pogoda była wręcz idealna, trafiło nam się niezłe okienko pogodowe :D
404. Pożegnanie z Indianinem (bardzo mi się to malowanie podoba)
DSC_5147 by Maciej Żmudziński, on Flickr
405.
DSC_5143 by Maciej Żmudziński, on Flickr
407. Tym razem polecimy do SEA jednym z najnowszych samolotów we flocie Alaska Airlines - 1,5 rocznym Boeingiem 737-900.
DSC_5149 by Maciej Żmudziński, on Flickr
408. I lecimy :)
409. Miejsca na nogi jest sporo
410. Tym razem testowałem kawę ze Starbucksa, ale raczej nie polecam ;)
411. Tak jak obiecywałem na początku, przy podejściu do lądowania były fajne widoki na Seattle
412.
-- 22 Lip 2015 17:57 --
413. Kogoś, kto nie był wcześniej w USA tablica lotów może przyprawić o zawrót głowy.. loty nie są podane chronologicznie, tylko alfabetycznie :shock:
Przy gejcie zostaliśmy wezwani do jeszcze jednej kontroli paszportów i dostaliśmy drugi zestaw kart pokładowych British Airways, tak jak wszyscy pasażerowie naszego lotu którzy nie zaczynali swojej podróży w SEA. Po ok. 3h zapakowaliśmy się do Boeinga 777-300ER British Airways i siedzieliśmy w nim kolejne 1,5h zanim wystartował, bo gdzieś na lotnisku zapodziało się 5 bagaży pasażerów naszego lotu i bez nich nie mogliśmy wystartować. Na szczęście w końcu się odnalazły :) Tym razem nie miałem miejsca przy oknie, bo odprawa online na ten lot była niemożliwa zarówno w systemie BA, jak i AS, tak więc zdjęć przez okno już nie będzie ;)
414. Tą maszyną polecimy do Londynu - tym razem samolot większy, ale LF ledwo ok. 70% (w tamtą stronę było 100%)
415. Miałem wrażenie że B77W jest ciaśniejszy niż 772..
416. Przez to całe opóźnienie spowodowane oczekiwaniem na bagaże zdążyliśmy poważnie zgłodnieć, niestety obiad tym razem nie był dobry, kurczak zupełnie bez smaku, jedynie wino na plus
417. Śniadanie też słabe, jakiś twardy rogal z dżemem i batonik z ziarnami. Na locie z Londynu żarcie było zdecydowanie lepsze
-- 22 Lip 2015 18:03 --
Po 9h wylądowaliśmy na Heathrow, gdzie mieliśmy jeszcze 6h do naszego lotu do Pragi. Dzięki kartom Diners udaliśmy się do jednego z saloników (http://www.no1traveller.com/heathrow-ai ... inal-3.htm), żeby się w końcu najeść, napić i odpocząć, a ja miałem okazję pooglądać przez okno co się dzieje na płycie lotniska, a na LHR zawsze dzieje się dużo :) Salonik bardzo fajny, dostaliśmy dobry lunch (kilka dań do wyboru), mają spory wybór sałatek, kilka rodzajów ciast (pyszne brownie!), pokój gier z piłkarzykami, było też ciemne pomieszczenie gdzie można było położyć się na miękkiej "podłodze" i pokimać.
418.
419.
420. Zdjęcie ku pamięci - niedługo już takiego widoku nie zobaczymy, bo MAS ma się pozbyć wszystkich Airbusów 380
421. chiński kuzyn naszych drimków
422. Japończyków wszędzie pełno ;)
423. I na koniec nasz A320 do Pragi
Zniżając się do lądowania w Pradze, po raz pierwszy od 11 dni zobaczyliśmy zmrok i wiedzieliśmy że to było dobre :) Jakoś na Alasce mi to nie przeszkadzało, że całą dobę było jasno, choć podskórnie z każdym dniem coraz bardziej czułem, że coś jest nie tak.. Także przyjemnie było zobaczyć, że wszystko wróciło do normy i w nocy jest ciemno, tak jak być powinno :D
I tym sposobem dobrnąłem do końca relacji, dziękuję wszystkim czytającym, lajkującym i komentującym :)
Na zakończenie jeszcze podsumowanie kosztów. Cały wyjazd dla dwóch osób kosztował niecałe 10.400zł, w tym:
- noclegi: 2.470zł (średnio ok. 73$ za noc)
- bilety lotnicze - 3.500zł,
- wynajęcie samochodu - 1.170zł,
- paliwo (przejechaliśmy niecałe 2.000km) - 410zł
- wstępy, tunel, parkowanie – 250 zł
- rejs statkiem - 750zł
- Praga - 260zł za dwa noclegi, 80zł parking, 180zł paliwo
- inne - ok. 1300 zł, w tym żarcie i picie (w większości jedliśmy gotowe porcje obiadowe z Walmartu po 4-5$, dwa obiady zjedliśmy "na mieście"), pamiątki (sporo tego nakupiliśmy, a wszystko drogie), pocztówki etc.
Co do kosztów - staraliśmy się to zrobić w miarę tanio, ale bez dziadowania. Po pierwsze, dzięki błędowi taryfowemu zaoszczędziłem co najmniej 3500-4000zł. Sporo się naszukałem zanim znalazłem możliwość tańszego wynajmu samochodu (na tym oszczędność ponad 200$). Paliwo na szczęście jest tam tanie, w przeliczeniu wychodziło jakieś 3,20zł za litr.
Z noclegami było trochę kombinowania - na booking.com wszystko się zaczyna od 100$ za noc, a większość tamtejszych tanich hoteli i hosteli nie jest dostępna przez żadne wyszukiwarki hotelowe, więc musiałem po prostu szukać w necie, pisać do nich maile (a część nie ma nawet strony internetowej) i czasem czekałem 2 tygodnie na odpowiedź, bo w marcu-kwietniu praktycznie nic tam jeszcze nie działa. Można było jeszcze trochę zbić koszty nocując w pokojach wieloosobowych, ale z tego już wyrośliśmy więc wolałem dołożyć trochę i mieć samodzielny pokój ;) Ogólnie na Alasce tych tanich miejsc noclegowych jest mało i trzeba je rezerwować ze sporym wyprzedzeniem, ja miałem wszystko zabukowane ok. 4 tygodnie przed wylotem.
Wszystkie hostele były bardzo udane i mogę je spokojnie polecić, wszędzie przytulnie jak w domu, bardzo czyste łazienki, świetnie wyposażone kuchnie, miła i pomocna obsługa. Ten w Anchorage trochę odbiegał standardem od tych w małych miejscowościach, ale też był w sumie w porządku. Dla porządku podam ich nazwy:
- Bent Prop Inn & Hostel of Alaska - Downtown w Anchorage
- Moby Dick Hostel - Seward -
- House of the Seven Trees - Talkeetna
- Denali Mountain Morning Hostel & Cabins - Denali
Chętnie odpowiem na ewentualne pytania :)Żeby uzupełnić informacje praktyczne dorzucę jeszcze mapki z trasami przejazdu w poszczególne dni (pominąłem pierwszy dzień, bo do Flattop Mountain było tylko 15 mil a potem poruszaliśmy się w granicach Anchorage).
Anchorage - Whittier - Seward
Seward - Skilak Lake - Hope - Anchorage
Anchorage - Arctic Valley Road - Eklutna Lake - Talkeetna
Talkeetna - Denali National Park
Denali NP - Anchorage