Nie mam w zwyczaju dzielić się w internetach relacjami ze swoich podróży (częściowo z braku czasu, głównie z lenistwa
;) ), ale tym razem postanowiłem zrobić wyjątek, bo i miejsce było naprawdę wyjątkowe - Alaska! A przygotowując się do wycieczki nie znalazłem ani jednej relacji w polskojęzycznym internecie (poza kilkoma relacjami z wypraw stricte górskich, typu wspinaczka na Mt.McKinley.)
Alaska chodziła mi po głowie od czasu, kiedy po raz pierwszy obejrzałem film "Into the wild", oparty na prawdziwej historii Christophera McCandless’a. Bohater filmu wyprawia się samotnie na Alaskę porzuciwszy rodzinę i całe swoje dotychczasowe, „normalne” życie. Dziś to jeden z moich ulubionych filmów, kto nie widział powinien koniecznie to nadrobić, a kto oglądał temu nie trzeba tłumaczyć Warto obejrzeć nawet dla pięknych zdjęć i muzyki napisanej przez Eddiego Veddera (Pearl Jam). Chyba każdy kto żyje w dużym mieście, w ciągłym biegu, wtłoczony w ramy społeczeństwa i narzucane przez nie ograniczenia myśli sobie czasem „a gdyby tak to wszystko pier*****ć i wyjechać w Bieszczady, ewentualnie na Alaskę?”
:D
Kiedy zatem nadarzyła się okazja – błąd taryfowy British Airways w sierpniu 2014r., w którym dostępne były za pół normalnej ceny loty z Pragi na zachód USA i Kanady, a także na Hawaje i Alaskę, nie zastanawiałem się długo, zadzwoniłem tylko z pracy do żony z szybkim pytaniem „Hawaje czy Alaska?” i kupiłem bilety Wybór był oczywisty, zdecydowanie wolimy chłodniejsze klimaty od gorących. Pół godziny później błąd został naprawiony, także udało mi się w ostatniej chwili.
Poza największymi na kontynencie amerykańskim złożami ropy, Alaska znana jest przede wszystkim jako kraina bezkresnych lasów, wysokich gór, lodowców, krystalicznie czystych rzek, strumieni i jezior, fiordów, a także dzikich zwierząt które panują w tej mroźnej i ciemnej przez większość roku krainie, gdzie człowiek jest tylko gościem. W okresie który wybraliśmy (koniec maja i początek czerwca) miała jednak być już wiosna, dni długie (słońce zachodzi tylko na 2 godziny, tak więc mieliśmy przez te 9 dni nie zaznać zmroku), suche i ciepłe. Pogoda zaskoczyła jednak nawet najstarszych alaskańskich górali, na zdjęciach zobaczycie że było to najprawdziwsze lato! Uprzedzam że fotograf ze mnie żaden, ale i tak myślę że zdjęcia wyszły w miarę nieźle, to pewnie zasługa północnego światła Te gorsze jakościowo foty (głównie z lotnisk i samolotów) pochodzą z telefonu i aparatu typu małpka.
Poniżej mapka z trasą – jak widać już na pierwszy rzut oka nie próbowaliśmy upakować w te 9 dni przesadnie dużo, wychodząc z założenia, że lepiej zobaczyć mniej, ale na spokojnie, lepiej poznając miejsca które odwiedzimy. Dziewięć dni na miejscu to oczywiście mało, ale po pierwsze Alaska jest miejscem bardzo drogim (według przewodnika Lonely Planet jest najdroższym ze wszystkich stanów USA), a po drugie ograniczają nas urlopy – w marcu spędziliśmy ponad 2 tygodnie w Azji (głównie w Wietnamie), więc na Alaskę zostały marne resztki Zresztą tak naprawdę w czasie wyjazdu urlopowego nie sposób „zobaczyć” Alaski – stan jest tak ogromny, że potrzeba by miesięcy żeby zobaczyć wszystkie najbardziej interesujące miejsca, a wiele z nich nie jest dostępnych żadną drogą lądową, natomiast każdy inny transport jest tam niesamowicie drogi.
Po tym przydługim i nudnym wstępie czas na relację właściwą, która nastąpi niebawem
:)No to zaczynamy
:) Poniżej mapka i rozpiska lotów:
24.05 PRG-LHR BA 853 (A320) 24.05 LHR-SEA BA 53 (B772) 24.05 SEA-ANC AS 97 (B734)
2.06 ANC-SEA AS 118 (B739) 2.06 SEA-LHR BA 48 (B77W) 3.06 LHR-PGR BA 858 (A320)
Podróż rozpoczęliśmy we Wrocławiu, skąd samochodem pojechaliśmy do Pragi. Wylot był o 7 rano, więc pojechaliśmy dzień wcześniej i nocowaliśmy w hotelu w wiosce Knezeves, położonej przy samym lotnisku. Od hotelu do płotu lotniska i górki spotterskiej (specjalnie zrobionej, z tablicami informacyjnymi itp.) było jakieś 200 metrów, przeszliśmy się tam wieczorem na spacer pooglądać starty i lądowania. Nie wziąłem dużego aparatu, więc zdjęcie będzie tylko takie:
1.
Rano zostawiliśmy auto na tanim parkingu (480 koron za 12 dni parkowania) i pierwszym porannym lotem BA polecieliśmy do Londynu. Wiózł nas 7 letni Airbus 320 G-EUYD, serwis obejmował napoje i jakąś kanapkę, nic wartego szerszego omówienia Zazwyczaj latam do Londynu na tanie lotniska, ale tym razem przy podejściu do lądowania było mi dane podziwiać widoki na centrum miasta.
2.
3.
4.
-- 11 Lip 2015 12:36 --
5.
6.
7. Pałac nie zażył tego dnia rutinoscorbinu
;)
-- 11 Lip 2015 12:39 --
Czy da się coś zrobić żeby posty się automatycznie nie scalały? Celowo chciałem dawać po 3-5 zdjęć w poście żeby potem nie było za dużo zdjęć na jednej stronie..
W Londynie mieliśmy 1:50h na przesiadkę, ale musieliśmy zmienić terminale (z 3 na 5), naczytałem się wcześniej jak to na LHR spędza się godzinę w kolejce do security więc troche mnie ten czas przesiadki niepokoił, ale wszystko poszło mega sprawnie - od wyjścia z samolotu do znalezienia się przy właściwym gejcie minęło może 40 minut - w tym przejazd busem na inny terminal i dojazd kolejką do właściwej części terminala. Nasz lot do Seattle był wypełniony w 100%.
Jeszcze parę strzałów z lotniska:
8.
9.
10. A to nasz B772 (16 letni G-VIIS), który zabierze nas do Seattle
-- 11 Lip 2015 12:41 --
11. W relacji lotniczej nie może zabraknąć tradycyjnego zdjęcia kolan
:D Ilość miejsca nie powala, ale i nie jest jakoś specjalnie ciasno, a jestem dość wysoki (1.85m).
12. Za nami kolejka do startu
13. I lecimy!
-- 11 Lip 2015 12:58 --
14. Ciekawe chmurki u wybrzeży Szkocji
15. Po ok. 2h lotu (a miało być 90 minut) podawany jest obiad – wziąłem kurczaka curry (całkiem dobry), białe wino było na tyle smaczne że poprosiłem dokładkę
;) Ale najlepszy był ten deser czekoladowy – naprawdę pycha
:D
W tym miejscu chciałbym jeszcze pochwalić IFE w BA – wybór filmów był naprawdę duży (w tym sporo nowości), poza tym dobre interaktywne mapy z dziesiątkami możliwych ustawień, zawsze lubię się tym bawić bo spać za bardzo w samolocie nie umiem
16. To już Grenlandia. Specjalnie dla takich widoków wybrałem miejsce przy oknie (zwykle na lotach longhaul wolę miejsce przy przejściu żeby się nie przepychać przez ludzi w drodze do toalety)
17.
-- 11 Lip 2015 13:04 --
18. Tu zaczyna się Morze Baffina, oddzielające Grenlandię od północnej Kanady
19.
20. To już Nunavut (Kanada)
21.
22.
23.
^^^ A studiowałeś może prawo na UWr w latach 2004-2009? Pamiętam że był u mnie na roku gość który pracował w czasie wakacji na Alasce
:)
24. Po kilku godzinach lotu nad wieczną zmarzliną, widoki zmieniają się na takie (to gdzieś w Saskatchewan):
25.
26.
27. Pola roponośne w prowincji Alberta
Ok. godzinę przed lądowaniem podawane jest śniadanie - kanapka z bazylią i pesto, ciastko typu scone z dżemem truskawkowym i gęsta śmietanka (clotted cream) - to ostatnie naprawdę pyszne, szkoda że u nas takich rzeczy nie ma
;)
28.
29. Powoli zbliżamy się do Seattle - to już Góry Skaliste
30.
31.
32.
Po 9:15h lotu wylądowaliśmy na lotnisku Seattle-Tacoma. Podstawa chmur była bardzo nisko i widoków na miasto przy lądowaniu nie było, ale będą w drodze powrotnej
:) Lotnisko robi bardzo słabe wrażenie - wystrój trąci myszką, na podłogach brudne dywany, zdecydowanie przydałoby się tam odświeżenie.. Największą zaletą lotniska jest muzyka w (brudnych) toaletach - grali Pearl Jam
:D A propos toalet - po wyjściu z samolotu od razu idzie się do kontroli imigracyjnej, a po drodze nie ma żadnej toalety, także najpierw trzeba odstać swoje w kolejce żeby pan urzędnik łaskawie wpuścił przybysza (z pełnym pęcherzem!) do ziemi obiecanej
;) To była nasza pierwsza wizyta w USA, więc nie do końca wiedzieliśmy czego się spodziewać po rozmowie z oficerem imigracyjnym. Przesłuchanie było dość konkretne - na ile przyjechaliśmy, czemu akurat Alaska, czym się zajmujemy, ile mamy ze sobą pieniędzy itp., w sumie poszło gładko, choć nie powiedziałbym że przyjemnie. Odbiór bagażu jest tam dziwnie zorganizowany - nie ma tablic elektronicznych wskazujących na którym pasie szukać swojego bagażu, trzeba sprawdzać po kolei każdą karuzelę, ale okazało się że Londynu nie ma na żadnej.. ostatecznie nasze plecaki wyjechały stamtąd gdzie bagaże pasażerów z Seulu
;) Kolejny minus dla lotniska. I jeszcze jeden - nie działające w większości gniazdka pod siedzeniami.
Po 2h czekania zapakowaliśmy się w pełnoletniego już Boeinga 737-400 Alaska Airlines (jeden z najstarszych samolotów w ich flocie, co było widać po mocno sfatygowanym i trzeszczącym wnętrzu) i wyruszyliśmy w finalny etap podróży do Anchorage.
36. Takie dziwactwo stało na płycie SEA-TAC
37. Dostanie się do właściwej części terminala wymagało przejażdżki aż trzema pociągami
38. Na lotnisku pełno samolotów Alaska Airlines - to znak że już blisko
:D
39.
40.
-- 11 Lip 2015 22:37 --
41. Z trasy SEA-ANC tylko taki widoczek, bo później wszystko zakryły gęste chmury
42. W magazynie pokładowym AS ładna jest tylko okładka - nigdy nie widziałem gazetki tak szczelnie wypełnionej reklamami..
43. W cenie biletu jest napój niealkoholowy i drobna słona przekąska, za ciepły posiłek trzeba zapłacić. Nawet się zastanawialiśmy nad tym bo zdążyliśmy zgłodnieć od czasu śniadania, ale przy większości dań były gwiazdki z wyjaśnieniem typu "Dostępne wyłącznie na lotach do Meksyku", albo "Dostępne wszędzie z wyjątkiem wieczornych wylotów z SEA", i w zasadzie na naszym locie nie było niczego sensownego do zjedzenia
Ogólnie mocno męczący lot, chyba nigdy nie leciałem samolotem który byłby w środku tak głośny.. ciekawe czy LOTowskie B734 oferują podobne doznania
;)
-- 11 Lip 2015 22:56 --
Po ok. 3,5h od startu z SEA wylądowaliśmy w Anchorage. Port lotniczy nosi imię Teda Stevensa - długoletniego (1968-2009) senatora z Alaski i jest piątym największym hubem cargo na świecie (wg. stanu na 2014r.). W kontraście do SEA-TAC to lotnisko jest urządzone ładnie i nowocześnie, widać że przeszło duży remont kilka lat temu. Na lotnisku odbieramy zarezerwowany wcześniej samochód w sieci Hertz - dostajemy Chevroleta Sonic 2014, prawie nówkę. Miałem sporą zagwozdkę kiedy szukałem przed wyjazdem auta, bo wszystkie wypożyczalnie i pośrednicy typu economycarrentals z których zwykle korzystam pokazywali ceny w okolicach 550 $, ale ostatecznie udało mi się znaleźć firmę HappyToursUsa, która przy tych samych warunkach (ubezpieczenia w full opcji, konieczne gdy wypożycza się auto w USA i nie ma tamtejszej karty kredytowej) oferowała cenę 320$ za 10 dni wynajmu. Koło nas obsługiwani byli goście którzy też brali auto na 10 dni i cena samych ubezpieczeń wynosiła 35$ DZIENNIE - aż mi się ich zrobiło żal
:P
Parę fot z lotniska:
44. Maszyna, która przywiozła nas z SEA
45.
46.
47.
48. replika rekordowego halibuta złowionego na Alasce
:)
49.
50.
51. Taki ładny korytarz z imitacją zorzy polarnej prowadzi do wyjścia na parkingi i biur wypożyczalni samochodowych
Czekam na relację!!! Ponad 8 lat temu byłem na Alasce 3 miesiące, niestety większość czasu spędziłem w pracy. Poza wyspą Kodiak i Anchorage nie zobaczyliśmy za wiele.
Lecieliśmy dokładnie tą samą trasą LHR-SEA-ANC. Przypomniałeś mi te niesamowite widoki nad Grenlandią i Kanadą!!! Już tęsknię
:)I też jestem z Wrocławia
:lol:
Bede szczera-moze wielka fanka Alaski nie jestem, ale fanka Twoich zdjec z samolotu-jak najbardziej!
:) Widoki powalaja, jesli beda takie same na Alasce to kto wie-a nuz sie zakocham w tym kawalku Ziemi ?
;) Poki co czekam niecierpliwie na dalszy ciag relacji!
też pracowałam na Alasce w 2008 i w sumie byłam w Petersburgu, plus kilka okolicznych wysepek jakiś maly trekking, alaska jest niesamowita
;) najbardziej zapadł mi w głowie wieczór kiedy wyjechaliśmy do lasu na ognisko i sobie niedźwiedź niedaleko nas podszedł;/ nie pamiętam kiedy się tak bałam;p;p na szczęście się zmył szybko i nas zostawił w spokoju.
film - świetnyrelacja - na równie wysokim poziomieOba powyższe pozwalają "odpłynąć" na ten krótki czas (oglądania/czytania) gdzieś w dzikie rejony nieznanego, ale zachwycającego miejsca jakim jest Alaska.Chyba to kwestia dobrego filmu, świetnej relacji jak i magi samego miejsca.
maciass napisał:^^^ A studiowałeś może prawo na UWr w latach 2004-2009? Pamiętam że był u mnie na roku gość który pracował w czasie wakacji na Alasce
:)AWF ale też od 2004-2010.
Jedna z fajniejszych relacji. Dużo zdjęć, przystępnie napisana, a przede wszystkim ciekawa. Byłem w USA w Montanie - pracowałem w Górach Skalistych, również ogromne przestrzenie. Wszystko to przywołuje wspomnienia.
Niesamowita przygoda i b. fajna relacja. Czekam na więcej!Takie ogólne spostrzeżenie po zdjęciach miast i budynków, że takie wszystko kwadratowe,klockowate i bardzo proste. Spodziewałbym się domów ze skośnymi dachami a wszystkie mają płaskie. Dla mnie w sumie to ciekawe.
Alaska nie dla ''plecakowicza'' takiego jak ja, zostaje tylko pomarzyć przy Twojej relacji.Nie dość że masz szczęście spotkać misia to jeszcze piętę wiewióra uchwyciłeś.
Relacja jak dobry serial. Z wypiekami czekałem na nowy odcinek i żałuję, że już koniec serii. Może jak zniosą wizy to się kiedyś pokuszę. Jeszcze jak dzieci mi się usamodzielnią i zaczną na siebie zarabiać. Tylko, że to jeszcze ze 20 lat... ;-)
Relacja jak dobry serial. Z wypiekami czekałem na nowy odcinek i żałuję, że już koniec serii. Może jak zniosą wizy to się kiedyś pokuszę. Jeszcze jak dzieci mi się usamodzielnią i zaczną na siebie zarabiać. Tylko, że to jeszcze ze 20 lat...
;-)
@Okowita Czekając na zniesienie wiz możesz się nigdy nie doczekać
;) Też kiedyś mówiłem sobie że nie pojadę póki nie zniosą, ale w pewnym momencie stwierdziłem że nie ma sensu się za te wizy obrażać, za dużo jest tam ciekawych miejsc do zobaczenia a wiza niby jest droga ale w 10 lat można ją wykorzystać wielokrotnie, więc licząc w ten sposób to już nie jest taka duża kwota
;)
Ile miales czasu na przesiadke miedzy lotem BA, a tym na Alaske? Sprawdzilam numer lotu, ktory podales, ale godziny na necie nie pokrywaja sie z danymi w Twojej relacji, wiec pewnie zmieniaja sie sezonowo. Zastanawiam sie czy 3h bez zmiany terminalu wystarcza. Mam zarezerwowane dokladnie ta same loty z LHR i do tego planuje dokupic bilety w Delta na trasie SEA - ANC. Nie chce koczowac zbyt dlugo na lotnisku, bo nie bede miala wejscia do saloniku, ale nie chcialabym spoznic sie na przesiadke, bo bedzie na osobnym bilecie. Poza tym relacja bardzo przydatna. Mam nadzieje, ze BA uzna ostatni blad taryfowy z OSL i odwiedze czesc opisanych miejsc juz za poltora miesiaca.
Z tego co widziałem w odpowiednim wątku rezerwacje zostały uznane, także chyba możesz być spokojna
:)Sprawdziłem dokładnie i w SEA na przylocie miałem 2:50 na przesiadkę, z czego ok. 20 minut spędziliśmy kolejce do immigration, potem parę minut czekania na bagaż i nadanie go dalej (bez kolejki), następnie przejazd kolejką (z dwiema przesiadkami, śmiesznie jest tam ten transport zorganizowany, zresztą wrzucałem mapkę - zdjęcie nr 37) do właściwego gejtu w innym terminalu - to zajęło z 10, może 15 minut (terminale nie są mocno oddalone, można nawet tą całą odległość pokonać piechotą). Razem od wyjścia z samolotu do zajęcia miejsc przy gejcie minęło może 45-50 minut. Także pod warunkiem że lot z LHR nie będzie sporo opóźniony, to zdążysz na luzie w 3h się przesiąść nawet przy zmianie terminali
:)Aha, w drodze powrotnej przesiadka 3:23, ponownie wszystko na luzie.
Super relacja, super przygoda. Zazdroszczę tych widoków na żywo: góry, przyroda, jeziora, lodowiec i przede wszystkim zwierzęta. Ale orki pływające na wolności to mój numer jeden w tej relacji
:)
dzięki ci o wielki maciass za tą wyczerpującą relacje!
:D na pewno wiele osób z niej skorzysta! zdjęcia bomba! trochę photoshopa i wygrałbyś niejeden internetowy konkurs! pomimo dużej ilości informacji na stronie przyjemnie się to czyta! zostałeś moim umilaczem czasu przy biurku w pracy od 9
:) pozdrawiam
Fantastyczna i rzeczowa relacja[SMILING FACE WITH SMILING EYES]dzieki cudownie że chciało Ci się to tak fajnie napisać [FACE THROWING A KISS][FACE THROWING A KISS]
Fajna przygoda. Gratuluję świeżości umysłu
:) przy robieniu fotek, przy takich widokach jest ciężko się skupić.. Można wiedzieć czym fociłeś? Lustro? Thx. Pozdrawiam też dzielną towarzyszkę podróży
:)
Sorry za brak odpowiedzi, dawno tu nie zaglądałem
:) @wroblewskaewa i @szpulatek - dzięki za pozytywne komentarze! @dragen -również dzięki, a odpowiadając na pytanie - większość zdjęć robiłem Nikonem D5200 ze szkłem Nikkora 18-105, poza tym trochę tych z samolotów i lotnisk Samsungiem typu małpka, parę też jest z komórki
;)
@maciass, godzina czytania i analizowania Twojej trasy za mną. Dziękuję za lekturę!Czy mógłbyś mi powiedzieć gdzie być pojechał mając tylko 2 dni po wylądowaniu w ANC?
:) Głównie chodzi mi o jak najpiękniejsze widokowo miejscówki.
Nie mam w zwyczaju dzielić się w internetach relacjami ze swoich podróży (częściowo z braku czasu, głównie z lenistwa ;) ), ale tym razem postanowiłem zrobić wyjątek, bo i miejsce było naprawdę wyjątkowe - Alaska! A przygotowując się do wycieczki nie znalazłem ani jednej relacji w polskojęzycznym internecie (poza kilkoma relacjami z wypraw stricte górskich, typu wspinaczka na Mt.McKinley.)
Alaska chodziła mi po głowie od czasu, kiedy po raz pierwszy obejrzałem film "Into the wild", oparty na prawdziwej historii Christophera McCandless’a. Bohater filmu wyprawia się samotnie na Alaskę porzuciwszy rodzinę i całe swoje dotychczasowe, „normalne” życie. Dziś to jeden z moich ulubionych filmów, kto nie widział powinien koniecznie to nadrobić, a kto oglądał temu nie trzeba tłumaczyć Warto obejrzeć nawet dla pięknych zdjęć i muzyki napisanej przez Eddiego Veddera (Pearl Jam). Chyba każdy kto żyje w dużym mieście, w ciągłym biegu, wtłoczony w ramy społeczeństwa i narzucane przez nie ograniczenia myśli sobie czasem „a gdyby tak to wszystko pier*****ć i wyjechać w Bieszczady, ewentualnie na Alaskę?” :D
Kiedy zatem nadarzyła się okazja – błąd taryfowy British Airways w sierpniu 2014r., w którym dostępne były za pół normalnej ceny loty z Pragi na zachód USA i Kanady, a także na Hawaje i Alaskę, nie zastanawiałem się długo, zadzwoniłem tylko z pracy do żony z szybkim pytaniem „Hawaje czy Alaska?” i kupiłem bilety Wybór był oczywisty, zdecydowanie wolimy chłodniejsze klimaty od gorących. Pół godziny później błąd został naprawiony, także udało mi się w ostatniej chwili.
Poza największymi na kontynencie amerykańskim złożami ropy, Alaska znana jest przede wszystkim jako kraina bezkresnych lasów, wysokich gór, lodowców, krystalicznie czystych rzek, strumieni i jezior, fiordów, a także dzikich zwierząt które panują w tej mroźnej i ciemnej przez większość roku krainie, gdzie człowiek jest tylko gościem. W okresie który wybraliśmy (koniec maja i początek czerwca) miała jednak być już wiosna, dni długie (słońce zachodzi tylko na 2 godziny, tak więc mieliśmy przez te 9 dni nie zaznać zmroku), suche i ciepłe. Pogoda zaskoczyła jednak nawet najstarszych alaskańskich górali, na zdjęciach zobaczycie że było to najprawdziwsze lato! Uprzedzam że fotograf ze mnie żaden, ale i tak myślę że zdjęcia wyszły w miarę nieźle, to pewnie zasługa północnego światła Te gorsze jakościowo foty (głównie z lotnisk i samolotów) pochodzą z telefonu i aparatu typu małpka.
Poniżej mapka z trasą – jak widać już na pierwszy rzut oka nie próbowaliśmy upakować w te 9 dni przesadnie dużo, wychodząc z założenia, że lepiej zobaczyć mniej, ale na spokojnie, lepiej poznając miejsca które odwiedzimy. Dziewięć dni na miejscu to oczywiście mało, ale po pierwsze Alaska jest miejscem bardzo drogim (według przewodnika Lonely Planet jest najdroższym ze wszystkich stanów USA), a po drugie ograniczają nas urlopy – w marcu spędziliśmy ponad 2 tygodnie w Azji (głównie w Wietnamie), więc na Alaskę zostały marne resztki Zresztą tak naprawdę w czasie wyjazdu urlopowego nie sposób „zobaczyć” Alaski – stan jest tak ogromny, że potrzeba by miesięcy żeby zobaczyć wszystkie najbardziej interesujące miejsca, a wiele z nich nie jest dostępnych żadną drogą lądową, natomiast każdy inny transport jest tam niesamowicie drogi.
Po tym przydługim i nudnym wstępie czas na relację właściwą, która nastąpi niebawem :)No to zaczynamy :) Poniżej mapka i rozpiska lotów:
24.05 PRG-LHR BA 853 (A320)
24.05 LHR-SEA BA 53 (B772)
24.05 SEA-ANC AS 97 (B734)
2.06 ANC-SEA AS 118 (B739)
2.06 SEA-LHR BA 48 (B77W)
3.06 LHR-PGR BA 858 (A320)
Podróż rozpoczęliśmy we Wrocławiu, skąd samochodem pojechaliśmy do Pragi. Wylot był o 7 rano, więc pojechaliśmy dzień wcześniej i nocowaliśmy w hotelu w wiosce Knezeves, położonej przy samym lotnisku. Od hotelu do płotu lotniska i górki spotterskiej (specjalnie zrobionej, z tablicami informacyjnymi itp.) było jakieś 200 metrów, przeszliśmy się tam wieczorem na spacer pooglądać starty i lądowania. Nie wziąłem dużego aparatu, więc zdjęcie będzie tylko takie:
1.
Rano zostawiliśmy auto na tanim parkingu (480 koron za 12 dni parkowania) i pierwszym porannym lotem BA polecieliśmy do Londynu. Wiózł nas 7 letni Airbus 320 G-EUYD, serwis obejmował napoje i jakąś kanapkę, nic wartego szerszego omówienia Zazwyczaj latam do Londynu na tanie lotniska, ale tym razem przy podejściu do lądowania było mi dane podziwiać widoki na centrum miasta.
2.
3.
4.
-- 11 Lip 2015 12:36 --
5.
6.
7. Pałac nie zażył tego dnia rutinoscorbinu ;)
-- 11 Lip 2015 12:39 --
Czy da się coś zrobić żeby posty się automatycznie nie scalały? Celowo chciałem dawać po 3-5 zdjęć w poście żeby potem nie było za dużo zdjęć na jednej stronie..
W Londynie mieliśmy 1:50h na przesiadkę, ale musieliśmy zmienić terminale (z 3 na 5), naczytałem się wcześniej jak to na LHR spędza się godzinę w kolejce do security więc troche mnie ten czas przesiadki niepokoił, ale wszystko poszło mega sprawnie - od wyjścia z samolotu do znalezienia się przy właściwym gejcie minęło może 40 minut - w tym przejazd busem na inny terminal i dojazd kolejką do właściwej części terminala. Nasz lot do Seattle był wypełniony w 100%.
Jeszcze parę strzałów z lotniska:
8.
9.
10. A to nasz B772 (16 letni G-VIIS), który zabierze nas do Seattle
-- 11 Lip 2015 12:41 --
11. W relacji lotniczej nie może zabraknąć tradycyjnego zdjęcia kolan :D Ilość miejsca nie powala, ale i nie jest jakoś specjalnie ciasno, a jestem dość wysoki (1.85m).
12. Za nami kolejka do startu
13. I lecimy!
-- 11 Lip 2015 12:58 --
14. Ciekawe chmurki u wybrzeży Szkocji
15. Po ok. 2h lotu (a miało być 90 minut) podawany jest obiad – wziąłem kurczaka curry (całkiem dobry), białe wino było na tyle smaczne że poprosiłem dokładkę ;) Ale najlepszy był ten deser czekoladowy – naprawdę pycha :D
W tym miejscu chciałbym jeszcze pochwalić IFE w BA – wybór filmów był naprawdę duży (w tym sporo nowości), poza tym dobre interaktywne mapy z dziesiątkami możliwych ustawień, zawsze lubię się tym bawić bo spać za bardzo w samolocie nie umiem
16. To już Grenlandia. Specjalnie dla takich widoków wybrałem miejsce przy oknie (zwykle na lotach longhaul wolę miejsce przy przejściu żeby się nie przepychać przez ludzi w drodze do toalety)
17.
-- 11 Lip 2015 13:04 --
18. Tu zaczyna się Morze Baffina, oddzielające Grenlandię od północnej Kanady
19.
20. To już Nunavut (Kanada)
21.
22.
23.
^^^ A studiowałeś może prawo na UWr w latach 2004-2009? Pamiętam że był u mnie na roku gość który pracował w czasie wakacji na Alasce :)
24. Po kilku godzinach lotu nad wieczną zmarzliną, widoki zmieniają się na takie (to gdzieś w Saskatchewan):
25.
26.
27. Pola roponośne w prowincji Alberta
Ok. godzinę przed lądowaniem podawane jest śniadanie - kanapka z bazylią i pesto, ciastko typu scone z dżemem truskawkowym i gęsta śmietanka (clotted cream) - to ostatnie naprawdę pyszne, szkoda że u nas takich rzeczy nie ma ;)
28.
29. Powoli zbliżamy się do Seattle - to już Góry Skaliste
30.
31.
32.
Po 9:15h lotu wylądowaliśmy na lotnisku Seattle-Tacoma. Podstawa chmur była bardzo nisko i widoków na miasto przy lądowaniu nie było, ale będą w drodze powrotnej :) Lotnisko robi bardzo słabe wrażenie - wystrój trąci myszką, na podłogach brudne dywany, zdecydowanie przydałoby się tam odświeżenie.. Największą zaletą lotniska jest muzyka w (brudnych) toaletach - grali Pearl Jam :D A propos toalet - po wyjściu z samolotu od razu idzie się do kontroli imigracyjnej, a po drodze nie ma żadnej toalety, także najpierw trzeba odstać swoje w kolejce żeby pan urzędnik łaskawie wpuścił przybysza (z pełnym pęcherzem!) do ziemi obiecanej ;) To była nasza pierwsza wizyta w USA, więc nie do końca wiedzieliśmy czego się spodziewać po rozmowie z oficerem imigracyjnym. Przesłuchanie było dość konkretne - na ile przyjechaliśmy, czemu akurat Alaska, czym się zajmujemy, ile mamy ze sobą pieniędzy itp., w sumie poszło gładko, choć nie powiedziałbym że przyjemnie. Odbiór bagażu jest tam dziwnie zorganizowany - nie ma tablic elektronicznych wskazujących na którym pasie szukać swojego bagażu, trzeba sprawdzać po kolei każdą karuzelę, ale okazało się że Londynu nie ma na żadnej.. ostatecznie nasze plecaki wyjechały stamtąd gdzie bagaże pasażerów z Seulu ;) Kolejny minus dla lotniska. I jeszcze jeden - nie działające w większości gniazdka pod siedzeniami.
Po 2h czekania zapakowaliśmy się w pełnoletniego już Boeinga 737-400 Alaska Airlines (jeden z najstarszych samolotów w ich flocie, co było widać po mocno sfatygowanym i trzeszczącym wnętrzu) i wyruszyliśmy w finalny etap podróży do Anchorage.
36. Takie dziwactwo stało na płycie SEA-TAC
37. Dostanie się do właściwej części terminala wymagało przejażdżki aż trzema pociągami
38. Na lotnisku pełno samolotów Alaska Airlines - to znak że już blisko :D
39.
40.
-- 11 Lip 2015 22:37 --
41. Z trasy SEA-ANC tylko taki widoczek, bo później wszystko zakryły gęste chmury
42. W magazynie pokładowym AS ładna jest tylko okładka - nigdy nie widziałem gazetki tak szczelnie wypełnionej reklamami..
43. W cenie biletu jest napój niealkoholowy i drobna słona przekąska, za ciepły posiłek trzeba zapłacić. Nawet się zastanawialiśmy nad tym bo zdążyliśmy zgłodnieć od czasu śniadania, ale przy większości dań były gwiazdki z wyjaśnieniem typu "Dostępne wyłącznie na lotach do Meksyku", albo "Dostępne wszędzie z wyjątkiem wieczornych wylotów z SEA", i w zasadzie na naszym locie nie było niczego sensownego do zjedzenia
Ogólnie mocno męczący lot, chyba nigdy nie leciałem samolotem który byłby w środku tak głośny.. ciekawe czy LOTowskie B734 oferują podobne doznania ;)
-- 11 Lip 2015 22:56 --
Po ok. 3,5h od startu z SEA wylądowaliśmy w Anchorage. Port lotniczy nosi imię Teda Stevensa - długoletniego (1968-2009) senatora z Alaski i jest piątym największym hubem cargo na świecie (wg. stanu na 2014r.). W kontraście do SEA-TAC to lotnisko jest urządzone ładnie i nowocześnie, widać że przeszło duży remont kilka lat temu. Na lotnisku odbieramy zarezerwowany wcześniej samochód w sieci Hertz - dostajemy Chevroleta Sonic 2014, prawie nówkę. Miałem sporą zagwozdkę kiedy szukałem przed wyjazdem auta, bo wszystkie wypożyczalnie i pośrednicy typu economycarrentals z których zwykle korzystam pokazywali ceny w okolicach 550 $, ale ostatecznie udało mi się znaleźć firmę HappyToursUsa, która przy tych samych warunkach (ubezpieczenia w full opcji, konieczne gdy wypożycza się auto w USA i nie ma tamtejszej karty kredytowej) oferowała cenę 320$ za 10 dni wynajmu. Koło nas obsługiwani byli goście którzy też brali auto na 10 dni i cena samych ubezpieczeń wynosiła 35$ DZIENNIE - aż mi się ich zrobiło żal :P
Parę fot z lotniska:
44. Maszyna, która przywiozła nas z SEA
45.
46.
47.
48. replika rekordowego halibuta złowionego na Alasce :)
49.
50.
51. Taki ładny korytarz z imitacją zorzy polarnej prowadzi do wyjścia na parkingi i biur wypożyczalni samochodowych